sobota, 27 lutego 2010

Dziecko z żółtka.

Śniła mi się dzisiaj moja córka. Była trzyletnią blondyneczką. Codziennie wieczorem zwijała się w kuleczkę, a rano znajdowałam w jej łóżeczku żółtko z którego się wykluwała na nowo. Co rano z żółtka formowało się moje dziecko. Jednak pewnego ranka z żółtka wykluło się niemowlę. Moja córka cofnęła się w rozwoju. Chciała jeść, więc przystawiłam ją do piersi. Ale w piersiach nie było mleka - tylko powietrze. Moje dziecko nagle zmieniło się w kleszcza, które nadymało sie powietrzem, którym je karmiłam. Kleszcz był zielonkawy o wielu czarnych odnogach, był coraz mniejszy, jego ciało zapadało sie jak balon, z którego uchodzi powietrze. Gdy kolejny raz kleszcz chciał się przyssać do mojej piesi , strzepnęłam go na ziemię i rozgniotłam butem.

poniedziałek, 8 lutego 2010

Wagony domowe. Byłam UFO. (27.01.2009)

Spisuje stare sny. Spisane gdzieś na skrawkach kartek z kalendarza.


WAGONY DOMOWE
Śnił mi się pociąg, do którego były przymocowane domy, piętrowe budynki, zbudowane z czerwonej cegły. Dom za domem, jak wagony, a pod nimi szyny. Pociąg zatrzymywał się na stacjach. W tym śnie weszłam do restauracji, znajdującej się w takim budynku. Miasto, w po którym jeździł ten pociąg było położone na wzgórzach, jak San Francisco. Dlatego domy"falowały", jeżdżąc co chwile w górę i w dół. Śniły mi się szereg domów, wznoszących się i opadających, poruszających się po torach.

BYŁAM UFO.
Byłam kimś z innej planety. UFO-ludkiem. Wraz z innymi UFO-ludkami wsiedliśmy w spodki kosmiczne i lataliśmy po kosmosie w poszukiwaniu innego życia. Dotarliśmy do nieznanej planety. To nie była nasza ziemia. Wyglądała co prawda jak nasza planeta, ale nie było na niej ludzi. Były ulice, domy, lampy uliczne, ale nie znaleźliśmy żadnych żywych istot. Polecieliśmy ponad górami, rzekami i nareszcie znaleźliśmy formę życia : sowę, która miała przyklejoną butelkę do dzioba. Uwolniliśmy ją od tej butelki. Pomogliśmy sowie wypić płyn, który był w tej butelce. Potem zaczęłam się zastanawiać, czy nie popełniliśmy błędu tak jak w książce Topora...

poniedziałek, 1 lutego 2010

Poszukiwania taty

Byłam w teatrze na spektaklu Hair i oglądałam Agnieszkę. Po spektaklu spotkałam ją przy wyjściu z teatru, miała zaokrąglony brzuch. Mówię, że nie zauważaylam, żeby na scenie była w ciąży.
Pamiętam, jak Aga była ubrana - kolorowe rękawiczki i czapka, żółta kurteczka i czerwony sweterek. Aga, ze łzami w oczach kładzie rękawiczki na skrzynce pocztowej (tak, pamiętam to ze snu) i skarży się, ze nie wie kto teraz ma być ojcem. Nie może się zdecydować, kogo wybrać.:)
Dzisiaj opisałam Adze mój sen. Dostałam odpowiedź, że akurat wczora się zastanawiała nad ciążą, ewentualnym tatą i tak dalej. I widziała mnie wczoraj śpiewającą w koncercie L.U.C-a. Myśli chyba się przyciągają:)