poniedziałek, 8 lutego 2010

Wagony domowe. Byłam UFO. (27.01.2009)

Spisuje stare sny. Spisane gdzieś na skrawkach kartek z kalendarza.


WAGONY DOMOWE
Śnił mi się pociąg, do którego były przymocowane domy, piętrowe budynki, zbudowane z czerwonej cegły. Dom za domem, jak wagony, a pod nimi szyny. Pociąg zatrzymywał się na stacjach. W tym śnie weszłam do restauracji, znajdującej się w takim budynku. Miasto, w po którym jeździł ten pociąg było położone na wzgórzach, jak San Francisco. Dlatego domy"falowały", jeżdżąc co chwile w górę i w dół. Śniły mi się szereg domów, wznoszących się i opadających, poruszających się po torach.

BYŁAM UFO.
Byłam kimś z innej planety. UFO-ludkiem. Wraz z innymi UFO-ludkami wsiedliśmy w spodki kosmiczne i lataliśmy po kosmosie w poszukiwaniu innego życia. Dotarliśmy do nieznanej planety. To nie była nasza ziemia. Wyglądała co prawda jak nasza planeta, ale nie było na niej ludzi. Były ulice, domy, lampy uliczne, ale nie znaleźliśmy żadnych żywych istot. Polecieliśmy ponad górami, rzekami i nareszcie znaleźliśmy formę życia : sowę, która miała przyklejoną butelkę do dzioba. Uwolniliśmy ją od tej butelki. Pomogliśmy sowie wypić płyn, który był w tej butelce. Potem zaczęłam się zastanawiać, czy nie popełniliśmy błędu tak jak w książce Topora...

2 komentarze:

  1. a mi falowały domy po mieście na wzgórzach położonym, ale znacznie bliższym niż Amerykański Święty Franciszek - po Wałbrzychu, a może to był... Waldenburg, a może Valdenburk albo Valbřich...

    OdpowiedzUsuń
  2. Albo Boguszów koło Wałbrzycha:)

    OdpowiedzUsuń