sobota, 27 lutego 2010

Dziecko z żółtka.

Śniła mi się dzisiaj moja córka. Była trzyletnią blondyneczką. Codziennie wieczorem zwijała się w kuleczkę, a rano znajdowałam w jej łóżeczku żółtko z którego się wykluwała na nowo. Co rano z żółtka formowało się moje dziecko. Jednak pewnego ranka z żółtka wykluło się niemowlę. Moja córka cofnęła się w rozwoju. Chciała jeść, więc przystawiłam ją do piersi. Ale w piersiach nie było mleka - tylko powietrze. Moje dziecko nagle zmieniło się w kleszcza, które nadymało sie powietrzem, którym je karmiłam. Kleszcz był zielonkawy o wielu czarnych odnogach, był coraz mniejszy, jego ciało zapadało sie jak balon, z którego uchodzi powietrze. Gdy kolejny raz kleszcz chciał się przyssać do mojej piesi , strzepnęłam go na ziemię i rozgniotłam butem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz