środa, 19 maja 2010

Wycieczka rowerowa.

Dziś w nocy jeździłam na rowerze. Podróżowałam po pustynnych przestrzeniach Australii. Dojechałam do brzegu oceanu i wjechałam na statek. Obudziłam się w porcie na obrzeżach Afryki. Spojrzałam na przemysłowy krajobraz dookoła: oceniłam kształt zatoki, w której statek zacumował i chwyciłam do reki mapę świata. Próbowałam odgadnąć, gdzie tym razem wylądowałam. Po kształcie brzegu stwierdziłam , że jestem jednak w Jugosławii. Postanowiłam, że bezpieczniej będzie, gdy następna część drogi też pokonam statkiem. Dotarłam do okienka pocztowego i zaczęłam rozmawiać z panem z DHL-u. W wyniku tej rozmowy zostałam zapakowana razem z rowerem do kontenera i przewieziono mnie na Węgry. Potem , już na Węgrzech, jechałam po polnych dróżkach, z moja mapą w kieszeni. Doskonale wiedziałam, że jadę w stronę domu.

poniedziałek, 17 maja 2010

Strażnica

Nie wiem, czy ktoś kojarzy kolorowe pisemko Świadków Jehowy, ale jest w w nich sporo idealistycznych obrazków, gdzie pokazany jest raj i np łaszące się do ludzi lwy.
Miałam ostatnio taki sen: pojechałam z moim chłopakiem w góry. Świeciło pięknie słońce i na rozłożystych, zielonych polanach , na kocykach rozsiadały się całe rodziny ludzi. I między ludźmi chodziły sarenki i kładły się również na tych kocykach.
A noc wcześniej śniło mi się, że znowu studiuję. Wynajmuje mieszkanie studenckie, w którym oczywiście odbywa się multum imprez. W tym śnie szłam na zajęcia i po drodze do szkoły znalazłam pod drzewem małego, nieopierzonego bociana, był jeszcze ślepy (oczywiście panuje tu logika snu- ptak ślepy jak mały ssak:)) i wzięłam tego małego bocianka w ramiona, owinęłam go w swoja kurtkę i zaniosłam do szkoły. W rożnych klasach odbywały się równe zajęcia: matematyka, biologia i tak dalej. Szukałam pustej klasy, gdzie mogłabym bocianka schować. Próbowałam sobie przypomnieć nr telefonu do zoo lub do straży dla zwierząt.

środa, 12 maja 2010

MGŁA

Wracałam do domu rodzinnego w Bielawie. Bielawa z daleka wyglądała jak wielkie, pełne drapaczy chmur miasto. Prosta droga, która prowadzi aż do ściany Gór Sowich tym razem kończyła się setkami wieżowców, okienek, światełek i anten satelitarnych. Z miast zostały wystrzelone dwie rakiety: jedna goniła drugą. Rakieta, która uciekała przed drugą, nagle gwałtownie skręciła, robiąc unik i trafiła w miasto. Zatrzęsło ziemią. Zatrzymałam się na drodze. Nagle sto metrów przede mną spadł samolot pasażerski. Ogromny huk, ogień i dym. Po prawej stronie rozciąga się pole (tak jak z resztą w realu), postanowiłam więc uciekać w bok, jednak po moich dwóch stronach spadły jeszcze dwa mniejsze samoloty. Udało mi się uciec prze to pole i dojechać do domu na wsi, do moich rodziców.
Z informacji radiowych wysłyszałam informację, że pospadały wszystkie samoloty na świecie i na cały świat opadła biała, gęsta mgła, która utrzymywać się miała przez kilka następnych lat. Byłam już w domu, kiedy spojrzałam za okno, otworzyłam drzwi od tarasu, na zewnątrz nie było nic widać. Wszędzie panował mlecznobiała mgła.

poniedziałek, 10 maja 2010

Egzamin z wiary

Kilka dni temu śniło mi się , ze Polska jest państwem wyznaniowym. Obowiązkowe były co jakiś czas egzaminy sprawdzające wiedzę z Biblii i poziom wiary. Byłam w ogromnej hali, siedząc w ławce , jak w czasie matury. Za chwilę miałam dostać test do rozwiązania. Miałam ogromnego stresa, bo wiedziałam, ze jestem nieprzygotowane do egzaminu.