środa, 19 maja 2010

Wycieczka rowerowa.

Dziś w nocy jeździłam na rowerze. Podróżowałam po pustynnych przestrzeniach Australii. Dojechałam do brzegu oceanu i wjechałam na statek. Obudziłam się w porcie na obrzeżach Afryki. Spojrzałam na przemysłowy krajobraz dookoła: oceniłam kształt zatoki, w której statek zacumował i chwyciłam do reki mapę świata. Próbowałam odgadnąć, gdzie tym razem wylądowałam. Po kształcie brzegu stwierdziłam , że jestem jednak w Jugosławii. Postanowiłam, że bezpieczniej będzie, gdy następna część drogi też pokonam statkiem. Dotarłam do okienka pocztowego i zaczęłam rozmawiać z panem z DHL-u. W wyniku tej rozmowy zostałam zapakowana razem z rowerem do kontenera i przewieziono mnie na Węgry. Potem , już na Węgrzech, jechałam po polnych dróżkach, z moja mapą w kieszeni. Doskonale wiedziałam, że jadę w stronę domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz